Napisz do nas

USA wprowadzają 100 proc. cła na chipy. Apple i inni szukają ratunku

Prezydent Donald Trump ogłosił rewolucyjny krok w amerykańskiej polityce handlowej – 100-procentowe cło na importowane układy półprzewodnikowe. Decyzja, ogłoszona podczas wystąpienia w Gabinecie Owalnym w towarzystwie CEO Apple Tima Cooka, ma natychmiastowe skutki dla globalnych łańcuchów dostaw i setek firm technologicznych zależnych od azjatyckiej produkcji.

Radykalny zwrot w polityce przemysłowej

Nowe cło obejmuje wszystkie układy scalone importowane do Stanów Zjednoczonych, z wyjątkiem firm już produkujących na terenie USA lub zobowiązujących się do rozpoczęcia takiej produkcji. To kolejny element strategii Trumpa, której celem jest przywrócenie produkcji krytycznych komponentów do kraju i uniezależnienie się od zagranicznych dostawców.

Konsekwencje dla konsumentów i rynku

Eksperci ostrzegają, że konsekwencje dla rynku będą odczuwalne niemal natychmiast. Układy półprzewodnikowe są kluczowym komponentem w smartfonach, laptopach, samochodach, urządzeniach medycznych czy sprzęcie AGD. Wzrost cen chipów może więc wywołać falę podwyżek w wielu branżach.

Branżowe analizy wskazują, że każdy dodatkowy dolar kosztu produkcji chipu przekłada się na wzrost ceny końcowego produktu nawet o trzy dolary. Taka zależność może ponownie rozbudzić presje inflacyjne, które już raz mocno dotknęły gospodarkę podczas pandemii COVID-19.

Tajwański gigant i amerykańskie uzależnienie

Najbardziej dotkniętym krajem będzie Tajwan, który odpowiada za 92 proc. globalnej produkcji najbardziej zaawansowanych chipów logicznych. Taiwan Semiconductor Manufacturing Company, jako największy na świecie producent chipów na zlecenie, obsługuje czołowe firmy z USA – Apple, Nvidię, Qualcomma czy AMD.

Choć TSMC rozpoczęło już produkcję chipów w Arizonie i zapowiedziało budowę kolejnych fabryk w USA, pełne uniezależnienie się od tajwańskich zakładów może potrwać nawet trzy do czterech lat.

Apple inwestuje 100 miliardów dolarów

W odpowiedzi na nową politykę Apple zapowiedziało ogromną inwestycję – kolejne 100 miliardów dolarów w produkcję na terenie USA w ciągu czterech lat. To posunięcie pozwala firmie ubiegać się o zwolnienie z nowych ceł i umacnia jej wizerunek jako partnera wspierającego lokalną gospodarkę.

Choć firma nie zadeklarowała montażu końcowego iPhone’ów w USA, inwestycje mają objąć zaawansowaną produkcję oraz rozbudowę amerykańskich zakładów. Inwestorzy entuzjastycznie zareagowali na ogłoszenie – akcje Apple wzrosły o blisko 6 proc.

Polityka taryf wzajemnych – szansa czy zagrożenie

Nowe cła wpisują się w szerszą wizję taryf wzajemnych lansowaną przez Trumpa. Już teraz średni poziom ceł w USA wzrósł z 2,5 proc. do 27 proc. – najwyższego poziomu od ponad 100 lat. Choć prezydent przedstawia to jako sposób na odbudowę rodzimego przemysłu, ekonomiści ostrzegają, że gwałtowne zerwanie z globalnymi łańcuchami dostaw może zaszkodzić amerykańskim firmom.

Produkcja chipów to nie tylko fabryki – to również dziesiątki lat specjalizacji, know-how i precyzyjne sieci dostawców. Bez nich nawet największe inwestycje mogą okazać się niewystarczające, by w krótkim czasie osiągnąć samowystarczalność.

NAJNOWSZE

WYBRANE DLA CIEBIE

W tym tygodniu o tym się mówi