Po długim okresie spadków w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym pojawiły się wreszcie oznaki poprawy. Jak wynika z najnowszego raportu instytutu Ifo z Monachium, wskaźnik nastrojów w branży wzrósł w październiku o 8,4 punktu – do poziomu minus 12,9, co stanowi najlepszy wynik od miesięcy i pierwszy wyraźny sygnał ożywienia w tym sektorze.
Popyt i produkcja rosną po trudnym roku
Z danych Ifo wynika, że oczekiwania firm poprawiły się z minus 22,1 do minus 3,9 punktu, osiągając najwyższy poziom od dwóch lat. Wzrost ten to efekt rosnącego popytu na samochody oraz lepszego wykorzystania fabryk – 84 proc. mocy produkcyjnych, najwięcej od początku roku. Coraz mniej przedsiębiorstw zgłasza też problemy z brakiem zamówień, co napawa branżę ostrożnym optymizmem.
Dobre wiadomości napływają również z sektora eksportowego, gdzie oczekiwania wzrosły do 18 punktów z wrześniowych 16,7. To szczególnie istotne w kontekście osłabienia rynku chińskiego – jednego z kluczowych dla niemieckiej motoryzacji. Mimo że Volkswagen poniósł tam stratę sięgającą 1,5 mld dolarów w trzecim kwartale, inne marki – w tym BMW – radzą sobie coraz lepiej.
Sektor wciąż daleki od pełnego ożywienia
Eksperci podkreślają jednak, że mimo poprawy nastrojów, wskaźnik Ifo wciąż znajduje się poniżej zera – oznacza to, że niemiecka motoryzacja nie wyszła jeszcze z kryzysu. BMW wyprzedziło Mercedesa w globalnej sprzedaży w trzecim kwartale (wzrost o 8,8 proc. wobec spadku 4 proc. u konkurenta), ale cała branża nadal zmaga się z rosnącymi kosztami energii, presją Chin i koniecznością inwestycji w elektromobilność.
Prognozy wskazują, że przed sektorem jeszcze wiele wyzwań, w tym ryzyko utraty nawet 200 tys. miejsc pracy. Mimo to poprawa z października daje nadzieję, że niemiecki przemysł motoryzacyjny stopniowo wychodzi z zapaści i przygotowuje się do nowej ery zrównoważonego transportu.
