Kebab od lat jest jednym z najpopularniejszych dań typu fast food w Polsce, ale wyniki ostatnich kontroli pokazują, że oferta widoczna na szyldzie i w menu nie zawsze odpowiada temu, co faktycznie trafia do pudełka czy na talerz. Inspekcje jakości ujawniły, że w zdecydowanej większości badanych lokali pojawiają się nieprawidłowości dotyczące zarówno składu potraw, jak i sposobu informowania o nich klientów.
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno Spożywczych przeprowadziła ogólnopolską kontrolę punktów oferujących kebaby. Sprawdzono 109 lokali gastronomicznych w różnych częściach kraju. Nieprawidłowości stwierdzono aż w 89 z nich, co odpowiada 81,7 proc. skontrolowanych miejsc.
Badania objęły zarówno sam produkt, jak i dokumentację oraz sposób oznakowania. W wielu przypadkach próbki mięsa zostały wysłane do laboratoriów w celu ustalenia rzeczywistego składu. Wyniki pokazały, że część kebabów zawierała mięso innych gatunków niż deklarowane przez sprzedawców. Typowy przykład to kebab opisany jako wołowy lub barani, w którym faktycznie dominowało tańsze mięso drobiowe lub mieszanki mięsne.
Drugi obszar problemów to oznakowanie dań. Blisko trzy czwarte partii produktów miało braki lub błędy w informacjach dla konsumentów. W 74,8 proc. przypadków stwierdzono nieprawidłowości w opisie składu, rodzaju mięsa czy alergenów, albo brak wymaganych informacji w miejscu dostępnym dla klienta.
Nieuczciwe praktyki mają najczęściej wymiar ekonomiczny. Klient płaci za produkt, który w teorii ma być droższy w wytworzeniu, ale w rzeczywistości dostaje tańszą wersję.
Najczęstszy mechanizm to podmiana mięsa na tańszy surowiec. Danie reklamowane jako kebab wołowy, barani albo jagnięcy bywa przygotowywane głównie z mięsa z kurczaka lub z mieszanek mięs, których skład nie jest jasno komunikowany. Różnica w kosztach zakupu surowca pozwala lokalowi podnieść marżę, ale oznacza, że konsument nie dostaje tego, za co płaci.
Kolejny problem to sposób przygotowania dodatków. Część lokali chwali się „domowymi sosami” czy „własnym pieczywem”, choć w rzeczywistości korzysta z gotowych półproduktów z hurtowni. Takie działania nie zawsze są formalnie zakazane, ale w połączeniu z brakiem rzetelnej informacji mogą wprowadzać klientów w błąd co do jakości dań.
Kontrole ujawniły też liczne braki w oznaczeniach alergenów i wykazie składników. Informacje, które powinny być łatwo dostępne, bywają umieszczane w miejscach trudnych do zauważenia albo nie pojawiają się wcale. To szczególnie groźne dla osób z alergiami pokarmowymi lub nietolerancjami, które mogą nieświadomie zamówić danie zawierające niebezpieczny składnik.
Skala nieprawidłowości uderza nie tylko w konsumentów, ale też w wizerunek całego segmentu gastronomicznego. Właściciele lokali, którzy inwestują w jakość produktów, transparentne menu i zgodność z przepisami, podkreślają, że działanie nieuczciwej konkurencji psuje reputację całej branży. Negatywne doświadczenia klientów często przekładają się na ogólną nieufność wobec kebabowni, niezależnie od tego, czy dany punkt działa rzetelnie.
Eksperci zwracają uwagę, że w warunkach ostrej konkurencji cenowej część przedsiębiorców szuka oszczędności właśnie w składnikach potraw. Zamiast podnosić ceny, obniżają koszt surowców albo zmieniają receptury, nie informując o tym klientów. Jeśli nie jest to jasno komunikowane, narusza to podstawową zasadę rynku, czyli prawo konsumenta do świadomego wyboru produktu.
Inspekcja zapowiada kontynuację kontroli w lokalach oferujących kebaby oraz inne dania typu fast food. W przypadku stwierdzenia fałszowania składu lub nieprawidłowego oznakowania produktów mogą być nakładane kary finansowe, a przedsiębiorcy zobowiązywani do usunięcia uchybień.
