Globalny rozwój sieci piątej generacji znalazł się w punkcie krytycznym – wynika z najnowszej edycji raportu „5G Readiness Index” publikowanego przez międzynarodową firmę doradczą Kearney. Po raz pierwszy w historii badania w wielu krajach rozwój tej technologii zatrzymał się, a nawet uległ regresowi. Spadek poziomu gotowości do wprowadzenia 5G można zaobserwować m.in. w Holandii, Norwegii czy Szwajcarii. Mimo negatywnych trendów na świecie, Polska nadal robi postępy, wykorzystując chwilę do nadgonienia globalnej czołówki. Skąd wynika powszechny przestój i jak możemy teraz zyskać na inwestycjach w 5G?
Po ostatnich latach znacznego przyspieszenia w rozwoju technologii mobilnej piątej generacji wydaje się, że nadeszło globalne spowolnienie. Takie wnioski płyną z tegorocznego raportu Kearney „5G Readiness Index”, gdzie aż 15 spośród 35 badanych krajów nie zwiększyło swojej gotowości na wprowadzenie 5G lub wręcz ją obniżyło. Polska znajduje się wśród nielicznych krajów, którym udało się zrobić krok naprzód. Wraz z Belgią i Rumunią wykorzystujemy moment, by nadrobić zaległości. Jednak według ekspertów Kearney, obecna stagnacja może okazać się punktem zwrotnym w rozwoju tej technologii. Działania poszczególnych firm świadczą o tym, że branża telekomunikacyjna zrozumiała potrzebę innowacji w związku z wprowadzaniem tej technologii i podejmuje zmiany w kierunku pełnego wykorzystania możliwości. Taka świadomość rośnie też po stronie władz państw oraz organów regulacyjnych.
Świat utknął w miejscu, a Polska nadrabia zaległości w 5G
Większość krajów spowolniła swoje wysiłki w rozwoju sieci mobilnej piątej generacji. Opracowany przez Kearney indeks dotyczący gotowości państw do wprowadzenia tej technologii, wykazał, że rozwój 5G był zaledwie o 2 proc. wyższy niż w 2023 roku. To bardzo niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że rok temu w raporcie odnotowano 10 proc. wzrost r/r. Wyniki badania jasno wskazują na globalną stagnację. Wydaje się, że spowolnienie jest związane z skonsumowaniem już najłatwiejszych sukcesów. Obecnie niskie i średnie pasma są powszechnie dostępne, a wprowadzenie podstawowych usług opartych o 5G ze zróżnicowanymi poziomami prędkości nie przynosi już większych korzyści.
Część krajów w ostatnim czasie odnotowała nawet regres – w niechlubnym gronie przoduje Korea Południowa, Singapur i Japonia. Republika Korei była pierwszym na świecie państwem, w którym uruchomiono sieć 5G (w 2019 roku), a przez następnych kilka lat była w ścisłej światowej czołówce w rozwoju tej technologii. Obecnie sytuacja uległa pogorszeniu, a odpowiada za to głównie brak atrakcyjnej oferty usługowej dla klientów oraz wątpliwe praktyki marketingowe operatorów. Firmy telekomunikacyjne w swoich reklamach dalece zawyżały oferowaną prędkość połączenia, co skutkowało niezadowoleniem klientów oraz nałożeniem na operatorów kar przez koreańskiego regulatora. To wszystko przełożyło się na stagnację w penetracji rynku usług mobilnych 5G – obecnie wynosi ona 38 procent i jest to poziom o zaledwie 2 punkty procentowe wyższy niż przed rokiem.
W Europie spadki wystąpiły w Szwecji, Finlandii, Norwegii, Holandii i Szwajcarii, a w miejscu stanęła Dania, Austria, Belgia i Włochy. Dobrym przykładem impasu, z którym mierzą się europejskie rynki, jest Dania. Tamtejszy regulator udostępnił niezbędne pasma, ale operatorzy nie śpieszą się z ich wykorzystaniem – częstotliwość mmWave wciąż nie jest używana, a część telekomów nie posiada rdzeni 5G w technologii standalone (SA). Nieznacznie rozwija się za to Polska, Rumunia i Czechy, które nadrabiają dystans względem liderów europejskich. Relatywnie gorsza pozycja Polski wynikała z 3,5-letniego opóźnienia w rozstrzygnięciu aukcji Urzędu Komunikacji Elektronicznej na rezerwację częstotliwości z zakresu 3,4-3,8 GHz (tzw. C-Band). Postępowanie UKE zostało rozpoczęte w 2020 roku, ale szybko zostało przerwane ze względu na wybuch pandemii. Aukcja wystartowała ponownie w czerwcu 2023 roku, a jej końcowego rozstrzygnięcia doczekaliśmy się sześć miesięcy później.Każdy z głównych telekomów w kraju (Plus, Play, Orange i T-Mobile) wylicytował dostęp do części bloku C o szerokości 100 MHz. Mimo postępów w ostatnim czasie, Polska wciąż wiele traci w porównaniu do krajów Europy Północnej i Zachodniej. Zatrzymanie rozwoju 5G w innych częściach świata daje nadzieję, że czołówkę uda się dogonić, ale powinniśmy brać przykład z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Portugalii, które rozwijają się szybciej.
– Polska powinna wykorzystać globalną stagnację w rozwoju technologii piątej generacji, by wdrożyć rozwiązania, które już sprawdziły się w innych krajach i spróbować zmniejszyć dystans. Zwłaszcza, że wiele wskazuje na to, że zastój jest tylko chwilowy – już widać oznaki tego, że branża dostrzegła potencjał innowacyjności. W ciągu ostatniego roku w Hiszpanii podwoiła się penetracja rynku 5G, a Orange i Telefonica uruchomiły rdzenie standalone. Dodatkowo obaj operatorzy zapewnili deweloperom publiczny dostęp do API 5G, co jest kluczowe dla monetyzacji potencjału sieci piątej generacji. Możliwe, że pomimo chwilowego impasu na świecie, wkrótce będziemy mogli już mówić o komercyjnych sukcesach 5G, zamiast gotowości na wprowadzenie sieci – mówi Bartłomiej Majewski, menedżer z warszawskiego biura Kearney.
5G może być na skraju rewolucji
Mimo spowolnienia rozwoju technologii piątej generacji, moment, w którym się obecnie znaleźliśmy, może wkrótce okazać się punktem zwrotnym. Komercjalizacja i wzrost są obecnie bardzo powolne, ale rozwijają się inne ważne aspekty tej technologii. W porównaniu z ubiegłym rokiem o 30 proc. zwiększyła się globalna liczba rdzeni 5G standalone, które działają niezależnie od infrastruktury LTE. Na całym świecie już 38 operatorów uruchomiło komercyjnie sieć SA. To duży postęp, biorąc pod uwagę fakt, że rdzenie pełnią kluczową rolę w umożliwieniu wprowadzenia zaawansowanych usług 5G. Bez nich różnica pomiędzy 4G i 5G jest niewielka, głównie w postaci większej prędkości połączenia. Dobrą wiadomością jest też fakt, że zwiększa się penetracja rynku – obecnie już w siedmiu krajach co najmniej 30 proc. połączeń mobilnych odbywa się z wykorzystaniem 5G. W ubiegłym roku takimi możliwościami dysponował tylko jeden kraj.
Istnieją wyraźne oznaki, że branża globalnie zrobiła duży krok w kierunku innowacyjności i komercjalizacji. T-Mobile w Niemczech i USA już wykorzystuje platformę DevEdge do bezpośredniego wspierania programistów. Natomiast Elisa w Finlandii stosuje model direct-to-consumer, wykorzystując network-slicing i różnicując ceny na podstawie prędkości. Podejmowane są także działania związane z interfejsami API, które pozwalają na wymianę informacji, automatyzują procesy i ułatwiają codzienną pracę. GSMA i Linux Foundation połączyły siły tworząc inicjatywę CAMARA właśnie w celu standaryzacji API dla sieci piątej generacji. Operatorzy dołączają do tych działań, a niektórzy z nich już teraz dostarczają publicznie API 5G, aby umożliwić rozwój nowych usług B2B2X.
– W Polsce w styczniu 2024 roku T-Mobile, Orange i Play uruchomiły pierwsze nadajniki w paśmie C, które umożliwiają prędkość pobierania powyżej 1 Gb/s. Klienci Plusa mogli cieszyć się zbliżonymi osiągami już wcześniej, dzięki rozwiązaniu 5G Ultra, a sama firma zapowiada teraz budowę sieci C-band. W kolejnym kroku operatorzy muszą zainwestować w rdzenie 5G standalone, aby odblokować pełny potencjał komercjalizacji. Dotychczasowe działania napawają optymizmem, Plus już w 2021 roku testował to rozwiązanie, a w zeszłym roku T-Mobile otworzył w Krakowie 5G Testing Lab umożliwiające startupom korzystanie ze specjalistycznych API na sieci 5G SA. Wszystko to sprawia, że w najbliższych latach możemy się spodziewać przyspieszenia w Polsce rozwoju sieci 5G z prawdziwego zdarzenia, co da nam możliwość nadrobienia dystansu do europejskiej czołówki – mówi Jędrzej Brożyna, konsultant z warszawskiego biura Kearney.
Chociaż globalny rozwój 5G uległ spowolnieniu, to dla firm telekomunikacyjnych w Polsce jest to najlepszy moment na skorzystanie z doświadczeń liderów branży i inwestycje, które pozwolą na wykorzystanie możliwości sieci rozwijanych w trakcie ostatnich lat.